W moim domu rodzinnym była tradycja robienia chrzanu samodzielnie. W szczególności na Święta Wielkanocne.
Nie było to łatwe, bo ostra woń chrzanu piekła w oczy i przy jego tarciu często po prostu się płakało...
Dziś zrobiłam go płacząc tylko ciut, bo świeży, obrany chrzan pokroiłam drobno i zmieliłam w maszynce do mielenia.
- korzeń świeżego chrzanu (ok.15 dag)
- sok z cytryny
- cukier i sól
- Obrany, umyty chrzan pokroiłam dość drobno, by lepiej i szybciej się zmielił
- W szklance wymieszałam wyciśnięty sok z dość dużej cytryny, dodałam łyżeczkę cukru i odrobinę soli, wymieszałam z 5 łyżkami gorącej wody
- Do miseczki w którym był chrzan wlałam sok z cytryny z dodatkami i dobrze wymieszałam
- Doprawiony chrzan przełożyłam do słoiczka, zakręciłam dekielkiem i wstawiłam do lodówki
- Jeśli będzie za mocny to do ilości którą będziemy spożywać dodam łyżkę lub dwie śmietany.
Do Świąt dojrzeje, do wędliny i jaj wielkanocnych będzie w sam raz.
Moja mama zawsze tarkowała. Ja idę na łatwiznę i kupuję , ale smak maminego chrzanu jest niezapomniany. Chyba warto powrócić do tradycji. Pozdrawiam serdecznie 🐤🐤🐤🐤🐤🐤🐤🐤🐤🐤
OdpowiedzUsuńTaki chrzan to bez wątpienia jest najlepszy, bez konserwantów, wypełniaczy i innych chemicznych dodatków. Tylko przygotowanie to już nie jest takie łatwe. Pamiętam jak byłam mała moja mama też raz zrobiła taki chrzan, ale płakaliśmy wszyscy rzewnymi łzami. Ja kupuję gotowy, ale w sklepie ekologicznym. Pozdrawiam cieplutko ☀️
OdpowiedzUsuń