Pomysł podpatrzyłam u dietetyka Bartka Kulczyńskiego w Porannym Dzienniku Zdrowia.
Rosół gotujemy długo, nawet 5-6 godz, chodzi o to by wygotować z mięs to co w nich najlepsze :)
Ja bulion przygotowałam z mięsa z indyka (szyja)., antrykotu, kilku łapek kurzych, korpusu z kurczaka, kości szpikowej oraz małej golonki wieprzowej.
I oczywiście dodałam warzywa tradycyjne tj. marchew, por, seler, pietruszka oraz kilka ząbków czosnku i kawałka imbiru, a także liścia lubczyku.Tak polecał dietetyk.
Bulion gotujemy oczywiście na małym płomieniu, by był klarowny, ale jak wygotuje się kolagen to nie jest zbyt przezroczysty, no ale właśnie on ten kolagen chodzi :)
Jeśli ktoś lubi może przez cały dzień popijać taki rosołek, na pewno nie zaszkodzi...
Gotując rosół odlewam pierwszą wodę po zagotowaniu mięs, nie szumuję, cedzę na durszlaku, myję mięso pod bieżącą wodą i wlewam ponownie zimną wodę, tyle by całe mięso było nią przykryte.Warzywa dokładam dopiero po 2 godzinach gotowania, a już w trakcie gotowania kilka ziaren pieprzu, ziela angielskiego oraz 2- 3 liście laurowe. Solę pod koniec gotowania, a aby rosół zyskał piękny żółty koloru wrzucam do niego plaster buraczka czerwonego ( po ugotowanie bulionu koniecznie go wyjąć, bo rosół przybierze na drugi dzień różowy kolor),. Najlepiej wyjąć wszystkie warzywa i mięsa, bulion wystudzić, przecedzić, przechowywać w lodówce do 5 dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz