Te najbardziej żółte pokroiłam w cienkie plasterki i zasypałam cukrem. Słój postawiłam w słońcu.
Puściły sok, po 4 dniach zlałam ten pyszny soczek w butelkę i wstawiłam do lodówki.
A pozostałość zaleję alkoholem. Taka pigwóweczka będzie na zimowe, słotne dni ku pokrzepieniu serc :)
Miałam ok.3 kg owoców. Niestety nie ważyłam cukru który dodałam. Robiłam to na wyczucie, tak by sok nie zaczął fermentować i nie zrobiło się winko...
Zlany sok zagotowałam by nie fermentował.
Pozostałość zalałam alkoholem.
A sok będzie do herbaty zamiast cytryny.
A sok będzie do herbaty zamiast cytryny.
Będzie do herbatki. Nie widziałem jeszcze w sklepach tego soku. Pigwowce są na rynku, ale drogie.
OdpowiedzUsuńSmacznego. ;)
Próbowałam kiedyś nalewkę z pigwy, była bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńMój pigwowiec jeszcze nie owocuje. A drzewko pigwy zmasakrował mi jakiś podły syrniak :-(
OdpowiedzUsuńO, to wielka strata...
UsuńFajny pomysł nic się nie marnuje. Też tak zrobię.
OdpowiedzUsuń