Tym razem wszystkie składniki dodałam w ciągu dnia i pozostawiłam je na około 8-10 godz. po to by powoli mogło "się przegryźć". W trakcie podglądałam je i widziałam jaki stopniowo burzy się, a poszczególne składniki łączą się ze sobą,
Efekt był podobny do tego ciasta pozostawionego na całą noc. Czyli eksperyment udany :)
Składniki :
- 4 szklanki mąki
 - 4 jajka
 - 1 i 1/2 szklanki cukru
 - owoce- maliny i jeżyny
 - 3/4 szklanki oleju
 - 7 dag drożdży
 - 3/4 szklanki mleka
 
Przygotowanie :
- Do miseczki wsypać 3 szklanki mąki
 - Drożdże dobrze rozkruszyć ( jak najdrobniej ! , można przetrzeć je przez sitko nylonowe ) i posypać nimi mąkę
 - Mleko wlać ostrożnie na drożdże ( mleko zimne )
 - Jajka roztrzepać w garnuszku i wylać do miski na mleko (niczego nie mieszamy !)
 - Wsypać cukier, olej
 - Wsypać szczyptę soli , wierzch posypujemy pozostałą 1 szklanką mąki.
 - Gotowe na dziś , niczego nie mieszamy
 - Miseczkę przykrywamy ściereczką i pozostawiamy w ciepłym miejscu ( moje "nocowało pod kocem ) do dnia następnego
 - Rano należy masę dobrze wymieszać
 - W przepisie powiedziane jest , by ciasta nie wyrabiać , a jedynie dobrze wymieszać i tak zrobiłam
 - Po przełożeniu do prodiża posypałam jeżynami i malinami oraz kruszonką - trzymałam przykryte ściereczką w takim miejscu , gdzie padały na nie promienie słońca - około 20 min. - urosło :)
 - Piekłam 50 min.
 - Jeśli pieczemy w piekarniku to w temp. 170 stopni C przez 40 min.
 
Przepis na kruszonkę :- masło lub margaryna około 1/5 kostki
 - cukier puder 3-4 łyżki
 - mąka około 5 płaskich łyżek
 - Wszystkie składniki wymieszać i dobrze wyrobić czubkami palców, ( jakby je " mieląc " )
 - Gotowymi posypać wierzch ciasta .
 
Nie należy dawać zbyt dużo owoców na wierzch ciasta , bo opadnie . Tak samo z kruszonką .Ciasto to piekłam raz z połowy produktów ( w sam raz , by zjeść dziś i jutro ) , a to z podanych powyżej składników jest dla większej liczby wielbicieli drożdżowca :) Kto lubi rodzynki może dodać je do ciasta. Ze względu na spora ilość drożdży , to ciasto zaraz po upieczeniu ma dość specyficzny zapach i smak drożdży. Najlepiej jeść dnia następnego.
Też ostatnio robiłam podobne. Pycha!:)
OdpowiedzUsuńbardzo apetyczne ciasto:)
OdpowiedzUsuńCiasto drożdżowe, tak pachnące w czasie pieczenia, to zawsze gratka, no i można jeść na śniadanie. Powinna się Martusia nim zainteresować...
OdpowiedzUsuńWyborne *.*
OdpowiedzUsuńtaaa, ale jakbyś tak jeszcze napisała ile tych drożdży i mleka dać, to byłoby fajnie ;)
OdpowiedzUsuńsorry, błąd poprawiony :)
UsuńPiękne ciacho, bez wyrabiania a jakie dorodne. Aż się wierzyć nie chce że tak prosto, bez ugniatania a jak wyrośnie :-)
OdpowiedzUsuńZapisuję, na pewno zrobię :)
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl
Nigdy jeszcze nie robiłam takiego ciasta drożdżowego, koniecznie musze spróbować :)
OdpowiedzUsuńAle fajnie się prezentuje. Bardzo ciekawy przepis, z chęcią wypróbuje. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :-)
OdpowiedzUsuńAleż cudownie puchate! :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe ciasto, takiego jeszcze nie robiłam.
OdpowiedzUsuńdrożdżówka wygląda super :) chyba pozbędę się śliwek z drzewa :]
OdpowiedzUsuń